niedziela, 6 kwietnia 2014

Opóźnienia + ostatnia część Rozdziału 11

Jak pewnie zauważyliście, kolejny rozdział nie ukazał się w poprzednim tygodniu, co byłoby zgodne z moim harmonogramem. Niestety, ostatnio cierpię na jakieś schorzenie, które utrudnia mi ubieranie myśli w słowa, stąd te opóźnienia. Chyba po prostu potrzebuję krótkiego odpoczynku od pisania. 

W tym tygodniu także nie mam przygotowanej ostatniej części aktu III, ale za to znalazłem pewien błąd, a konkretniej brak w ostatnim rozdziale. Brakowało tam ostatniego fragmentu, jaki pierwotnie miał znaleźć się w rozdziale 12, jednak po dłuższej analizie doszedłem do wniosku, że lepiej wyglądałby właśnie pod koniec "jedenastki". Teraz został już do niej dołączony, ale dla wygody czytelników wkleiłem go również tutaj. Zapraszam do zapoznania się z tekstem i mam nadzieję, że do następnej niedzieli zdołam przygotować coś naprawdę konkretnego.


******
- Miały wrócić jeszcze przed zmrokiem, tak postanowiliśmy – tłumaczył Shawn, kręcąc się nerwowo w kółko po salonie. – Atak był planowany na jutrzejszą noc, dlatego wszyscy powinni dobrze wypocząć. Poza tym chcieliśmy uniknąć ewentualnego wykrycia. Do tej pory się udawało, ale los bywa przewrotny i lepiej nie wystawiać go na próbę… Niemożliwe, żeby tak po prostu zignorowały umowę. Brały sprawę naprawdę poważnie, sami dobrze wiecie. Coś musiało się wydarzyć…
Reszta grupy milczała, rzucając sobie krótkie, zdezorientowane spojrzenia. Szukali w innych oczach odpowiedzi, jednak znajdowali tylko pytania. Każde z nich wiedziało o sytuacji sióstr tyle, ile pozostali. Czyli nic.
Shawn podszedł do kanapy, opadł na nią i ukrył twarz w dłoniach. Wszyscy czekali spokojnie, aż zacznie mówić. Mimo to czas mijał, a cisza powoli stawała się nie do wytrzymania. Tym razem to Horny odezwał się jako pierwszy:
- Powinniśmy ich poszukać.
Mężczyzna rozłożył ręce i spojrzał na Dale’a zmęczonym wzrokiem.
- Nawet nie wiemy gdzie. Co prawda, Kendra narysowała mapę i wytyczyła ścieżkę prowadzącą do miasta, ale to będzie jak podróż z zawiązanymi oczami. Nie mamy pojęcia, co zobaczymy, gdzie szukać, jak się zachować. Nie wiemy nawet, co dokładnie się tam wydarzyło…
- Siedzenie w tym domu także nieszczególnie nam pomaga – stwierdził Horny. – Dopóki nie zdecydujemy się podjąć jakichś kroków, nie ruszymy się naprzód ani o krok.
- Horny ma rację – przytaknęła Jane, kiwając przekonująco głową. – Musimy coś zrobić. Nie możemy zostawić Kendry i Marii na pastwę losu.
- Ale ja nie chcę ich zostawiać! – prawie krzyknął Shawn, zrywając się z kanapy. – Chcę coś zrobić! Tylko nie wiem co, a wy nie podrzucacie żadnych propozycji!
- Dale miał dobry pomysł. Powinniście wziąć broń i ruszyć w stronę Derry…
- A potem co? – zapytał detektyw. – Przekroczymy granice miasteczka i będziemy strzelać do wszystkiego, co nawinie nam się na celownik? To jest ten dobry plan? Nawet nie wiemy, czy właśnie oni są odpowiedzialni za zniknięcie sióstr, a wy już proponujecie rzeź.
Dziewczyna opuściła głowę i zamyśliła się. Shawn westchnął głośno i podszedł do okna. Na zewnątrz ciemność spowiła całą okolicę, podkreślając dramaturgię obecnej sytuacji. Noc rozpoczynała swoje kilkugodzinne rządy, a po kobietach wszelki ślad zniknął akurat w momencie, w którym akcja chyliła się ku końcowi. Szczęście naprawdę im nie dopisywało.
- A może… - przerwał milczenie Horny, ale nie udało mu się dokończyć zdania, gdyż właśnie wtedy rozległ się huk wystrzału, po którym zaraz nastąpił kolejny. Rozmowę musieli przełożyć na później. Jak widać teraz mieli znacznie poważniejszy problem.
Pierwszy wypadł z domu Shawn, jednak – ku jego zdziwieniu – nie zobaczył przy bramie żadnego zagrożenia. Dopiero krzyk Jane pomógł mu zlokalizować niebezpieczeństwo. Tym razem potwory zmierzały z drugiej strony lasu. Wyjął pistolet z kabury i czym prędzej popędził do ogrodu. Na szczęście zdążyli zbudować drugie ogrodzenie wokół działki, więc płot chronił o wiele szersze granice niż wcześniej. Zombiaki nie mogły bezkarnie splugawić cmentarza.
Przeskoczył nad grządkami, minął przeładowującą broń Jane i podbiegł do drewnianej osłony. Stanął tuż obok Horny’ego, który za pomocą karabinu zdejmował już pierwsze jednostki nieumartych. Mężczyzna zamienił celownik na latarkę, więc jednocześnie oświetlał im ten skrawek lasu, w jaki kierował lufę broni. Bez światła mogliby mieć spory problem z trafianiem w truposzy.
Do pocisków Jerry i Dale’a dołączyły naboje Shawna. Kule przecinały powietrze, wbijając się w zgniłe ciała grupy umarlaków, która zapuściła się w zdecydowanie nie swoje terytorium. Przy okazji to małe pole bitwy stanowiło dobrą okazję do obserwacji zgrania drużyny z działki. Po kilku spędzonych wspólnie miesiącach przestali być tylko wystraszonymi, zdezorientowanymi ludźmi złączonymi ze sobą za sprawą wyjątkowo niefortunnych wydarzeń i stali się czymś w rodzaju wspólnoty walczącej o przeżycie. Wcześniej trzęsące się z nerwów ręce teraz trzymały pukawki prosto, bezbłędnie celując w kolejne punkty na ciałach szarżujących stworzeń. Strach powoli opuszczał ich serca, a przyzwyczajenie dawało o sobie znać. Byli skuteczni, jak nigdy dotąd.
Zobaczył kolejnego zombiaka, tym razem wychodzącego z nieco bardziej oddalonej części lasu. Niespiesznie skierował lufę pistoletu w odpowiednim kierunku, przymierzył chwilę i pociągnął za spust. Coś poszło jednak nie po jego myśli. Truposz, zamiast paść na ziemię i umrzeć raz na zawsze… rzucił się w bok, jakby unikając wystrzału. Dopiero po dłuższej chwili Shawn trafnie odgadł, co właśnie się wydarzyło.
- Stójcie! Nie strzelajcie! – wrzasnął na cały głos, machając szeroko rękami. Kilka osób rzuciło mu zdziwione spojrzenia, ale nie zważając na to, schował broń do kabury i porwał oparty o ogrodzenie szpadel. – Walcie tylko wtedy, jak macie absolutną pewność co do tego, że strzelacie do zombie! Rozumiecie?! Absolutną!
Otworzył furtkę i wybiegł poza granice działki, pędząc w stronę tego dziwnego stworzenia, które uniknęło jego kuli. Po drodze potraktował jednego z szarżujących na niego truposzy krawędzią szpadla, ochlapując się przy okazji krwią. Cóż, życie wymaga poświęceń. Kiedy dotarł w końcu do swojej niedoszłej ofiary, wyciągnął w jej kierunku rękę i z uśmiechem na ustach powiedział:
- Panie przodem.
Kendra spojrzała na niego ze złością, ale skorzystała z pomocy przy podniesieniu się na nogi. Po chwili obok niej pojawiła się Maria razem z nieodłącznymi, zakrwawionymi narzędziami, przygotowanymi do dalszej walki.
- Prawie mnie trafiłeś – mruknęła starsza siostra. Dopiero teraz, kiedy widział ją już w pełnym świetle Księżyca, spostrzegł długą, bordową linię prowadzącą przez pół twarzy kobiety. Z niektórych punktów wciąż wypływała czerwona ciecz, jednak Kendra wydawała się nie zwracać na to uwagi. Było to dosyć dziwne, zważywszy na to, jak makabrycznie wyglądała rana.
- Co się stało…? – zaczął, ale gwałtownie mu przerwała.
- Później. Teraz dostańmy się na działkę.
Nie czekając, minęła go i popędziła w stronę ogrodu. Chwilę później to samo zrobiła Maria i ta także zdziwiła go swoim wyglądem. Miała bowiem górę od munduru policyjnego, podczas gdy spodnie były takie same, jak wcześniej. Już zupełnie zdezorientowany Shawn ruszył szybko za siostrami, uzbrojony w zestaw pytań.
Na szczęście na polu bitwy zostały wyłącznie niedobitki, które - po przekroczeniu granic przez trójkę członków grupy – szybko zdjęli Horny, Will i Jerry, stojąca na stanowisku strażniczym. Jednak to przybycie sióstr zrobiło największe wrażenie, jak można się było tego spodziewać. Ludzie doskoczyli do nich, przekrzykując się nawzajem. Wszyscy zdawali się być zainteresowani dokładnie tym samym, co Shawn – paskudną raną Kendry i ubraniem Marii, mimo to kobiety nie chciały wdrażać się w szczegóły. Starsza z nich kiwała ciągle głową, nie chcąc odpowiadać na pytania, a kiedy otaczające ją osoby ucichły wystarczająco, żeby dopuścić poszkodowaną do głosu, wzięła głęboki wdech i powiedziała:
- Musimy zaatakować Derry jeszcze dzisiejszej nocy.

3 komentarze:

  1. Nowa końcówka diametralnie zmieniła poprzedni rozdział-nowy plan..
    Czekam cierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji : http://oczyserca.blogspot.com/2014/04/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyłka w adresie: http://oczy-serca.blogspot.com/ :)

      Usuń