Długo zwlekałem z założeniem tego bloga. Najprawdopodobniej dlatego, że wiem, jak trudno jest wybić się we współczesnym Internecie. Wrzucanie kolejnych rozdziałów mojej opowieści na przypadkowe strony, gdzie równie przypadkowi użytkownicy mogą mi wystawić swoje opinie, nie jest - że tak powiem - zbyt formalne i zobowiązujące. Sprawa wygląda wtedy prosto - jednym się podoba, drugim nie, po czym każdy z osobna zamyka zakładkę i dalej buszuje po sieci. Tymczasem posiadanie literackiego bloga pełnego tworów mojej chorej wyobraźni niejako wymaga ode mnie pozyskiwania kolejnych i najlepiej stałych czytelników. Bo co to za frajda napisać coś tylko po to, żeby wysłać to w głuchą nicość? Prawdziwą motywacją dla autora są regularnie odwiedzający stronę użytkownicy, którzy komentują, oceniają, a nawet - daj Boże! - dyskutują na temat przygód bohaterów. Właśnie dlatego posiadanie bloga z autorskimi pracami to sprawa tak bardzo stresująca, pełna nieodłącznych pytań typu "Ale czy ktoś to przeczyta?" albo "A jeśli tak naprawdę nikogo nie interesują moje wypociny?". Potrzeba do tego dużej dozy dystansu. I melisy z pomarańczą.
Niemniej na dziś koniec z tymi pesymistycznymi myślami - czas wypełnić część mózgu odpowiedzialną za nadzieję kolorami tęczy! Tak więc witam wszystkich, którym chciało się czytać ten nieco przydługi wstęp, tych, którym się nie chciało, ale przeczytali opowiadanie oraz tych trzecich, którzy weszli przez przypadek i równie szybko opuścili zakładkę! Mam nadzieję, że czas przeznaczony na przebrnięcie przez moje teksty minie Wam jak najprzyjemniej i zdecydujecie się zostać tu na dłużej!
A teraz zapraszam do zapoznania się z twórczością!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz